Większa dostępność gruntów, tańsze mieszkania? Czy rząd szykuje małą rewolucję?

Jednym z głównych czynników powodujących wzrosty cen mieszkań jest brak dostępności gruntów pod budowę i długie terminy realizacji inwestycji. Problem dotyczy przede wszystkim dużych miast, gdzie popyt na mieszkania jest największy, a podaż nie nadążą za potrzebami kupujących. Możliwe są jednak zmiany w obowiązujących przepisach, które mogą sprawić, że budowy nabiorą tempa.

Jednym z problemów, z którymi musi się zmierzyć deweloper na długo przed rozpoczęciem nowej inwestycji mieszkaniowej, jest znalezienie nowego gruntu pod budowę. Problem jest wyjątkowo poważny w dużych miastach. Tam najbardziej brakuje działek budowlanych, a te, które są dostępne, często są małe i wciśnięte między inne, istniejące już obiekty. To często powoduje kolejne problemy wynikające ze strony sąsiadów przyszłego bloku lub osiedla.

Długie formalności przez protesty sąsiadów

Po wydaniu decyzji o pozwoleniu na budowę właściciele sąsiadujących nieruchomości mogą wnieść protest. Zgodnie z obowiązującymi przepisami nie musi być on poparty żadnymi rzeczowymi materiałami. Oznacza to, że osoba wnosząca protest nie musi udokumentować, w jaki sposób nowa inwestycja negatywnie wpłynie na wartość sąsiedniej nieruchomości, lub jakoś życia mieszkańców.

Mimo to każde odwołanie musi zostać rozpatrzone przez organ wyższej instancji, co już na starcie może opóźnić budowę o kilka miesięcy. Nawet jeśli wojewoda utrzyma decyzję o pozwoleniu na budowę, to strona, która wcześniej wniosła odwołanie, może zaskarżyć decyzję, wnioskując o rozpatrzenie sprawy przez sąd administracyjny.

Zaskarżenie decyzji co prawda nie blokuje dewelopera i może on już wejść na plac budowy, to jednak ponosi spore ryzyko, które w praktyce skłania go do ponownego wstrzymania prac w tym przypadku nawet na kilka lat. Jeśli budowa będzie jednak realizowana, a Wojewódzki Sąd Administracyjny lub Naczelny Sąd Administracyjny wyda wyrok uchylający pozwolenie na budowę, to przedsiębiorca będzie zmuszony do zaprzestania wszelkich prac mimo poniesionych już nakładów na ich realizację.

Utrudniony proces wnoszenia sprzeciwów

Ministerstwo Rozwoju i Technologii pracuje nad projektem ustawy zaproponowanej przez ekspertów z Platformy Mieszkaniowo-Budowlanej Pracodawców RP. Jeśli po przejściu całego procesu legislacyjnego nowe regulacje wejdą w życie, to w znacznym stopniu powinna spać liczba składanych odwołań do wydanych decyzji o pozwoleniu na budowę.

Projekt ustawy zakłada, że osoba składająca protest będzie musiała wyraźnie i jednoznacznie określić zakres swojego żądania, a także przedstawić dowody, które będą to żądanie uzasadniać.

Zdaniem ekspertów dzięki nowym przepisom zredukowana zostanie liczba odwołań i zażaleń składanych automatycznie po wydaniu decyzji w celu utrudnienia i wydłużenia procesu inwestycyjnego.

Zdania prawników są jednak podzielone. Konieczność przedstawienia dowodów w terminie maksymalnie 14 dni od złożenia odwołania może w znacznymy stopniu utrudnić zabezpieczenie interesów strony, która faktycznie nie będzie się zgadzać z wydanym przez administrację pozwoleniem na budowę. Problemy mogą dotyczyć przede wszystkim osób, które ze względu na brak środków finansowych nie będą mogły sobie pozwolić na pomoc prawnika.

Dodaj komentarz